II Bieg Kreta – 110km za nami
W 2014 Przemysław Demków postanowił pokonać trasę o długości około 110km prowadzącą od schroniska pod Śnieżnikiem do Kamionek. Wtedy ciężko było mu znaleźć jakiegokolwiek kompana do przebycia tej wymagającej trasy. W tym roku na starcie II Biegu Kreta pojawiło się 14 osób, choć zapisanych na udział było 40 zawodników. Zgodnie z początkowymi założeniami start biegu odbył się 18 kwietnia o godzinie 3.00 ze schroniska pod Śnieżnikiem. Trasa prowadziła przez: Masyw Śnieżnika, Góry Bialskie, Złote, Bardzkie, Sowie. Bieg miał bardzo prostą formułę- brak suportu, medali, pucharów, koszulek, punktów żywieniowych, kontrolnych i brak limitu czasowego. Krótko mówiąc bieg całkowicie inny od wszystkich. Dzięki temu przyciągnął on prawdziwych pasjonatów długich dystansów.
Wszyscy zawodnicy startujący w II Biegu Kreta pojawili się 17 kwietnia w schronisku pod Śnieżnikiem, gdzie zarezerwowany mieli nocleg. Na początku była nas dziewiątka biegnących: 7 osób z Sobótki, Mateusz z Nowej Rudy i jedna jedyna dziewczyna spod Kalisza. Oprócz biegnących byli nasi znajomi: „Dzielny” i „Wiciu”, którzy eskortowali nas podczas biegu. O godzinie 21 dotarła grupa 4 biegaczy z Warszawy, wśród których był jeden Anglik. Warto wspomnieć o jeszcze jednym niestrudzonym zawodniku Stanisławie. Ten człowiek wyjechał z Warszawy około 14.00 godziny aby dotrzeć do Kłodzka pozostawić tam samochód i dojechać do Stronia Śląskiego busem aby na końcu dotrzeć do schroniska pod Śnieżnikiem przebywając około 14km. Tak właśnie ultras Stanisław dotarł o 0.00 do schroniska, żeby móc wystartować o 3.00 w biegu Kreta.
Po wspólnym zdjęciu zgodnie z planem wystartowaliśmy o 3.05 spod schroniska pod Śnieżnikiem. Im bliżej mieliśmy do szczytu tym większe było zamglenie. Szybkim marszem wszyscy razem dotarliśmy do szczytu Śnieżnika (1426m.n.p.m), następnie zgodnie z kierunkiem podążaliśmy zielonym szlakiem, który najpierw musieliśmy wspólnie odszukać. Mimo, że szlak prowadził w dół, poruszanie się nie było takie proste. Gruba pokrywa śnieżna w znaczący sposób utrudniała bieganie i powodowała notoryczne potykanie się i przewracanie. Momentami można było wpaść po uda w śnieg. Już na tym odcinku grupa podzieliła się. Wyklarowała się grupa prowadząca, w której skład weszła grupa 4 osób z Warszawy, Przemek, Ja oraz Mateusz z Nowej Rudy. Po znacznym zmniejszeniu wysokości nad poziomem morza na trasie płynęły strumyki, więc raczej każdy po krótkiej chwili miał mokro w butach. Z takim dyskomfortem każdy poruszał się aż do końca swojej przygody z biegiem Kreta. Jednak to nie był koniec przygód. Podczas wchodzenia na przełęcz Suchą (1000m.n.p.m) dopadł nas mocny opad śniegu. Tak mocno sypało, że ciężko było biec. Po krótkiej chwili wszyscy byli biali łącznie z drogą, na której powstała kilku centymetrowa warstwa śniegu. Mimo to poruszaliśmy się dość żwawym tempem. Zatrzymanie się w tych warunkach spowodowałoby szybkie wychłodzenie, w związku z tym czym prędzej biegliśmy w dół w stronę Starego Gierałtowa (25km). Potem czekał na nas podbieg pod skalne wrota, aby później zbiec do Lądka Zdrój (35km). To właśnie tam rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Warszawiacy z Mateuszem pobiegli przodem a my z Przemkiem po małym posiłku ruszyliśmy za nimi. Krótki odcinek po asfalcie do Radochowa a potem kolejna wspinaczka do góry koło jaskini Radochowskiej. Zarówno kilometry jak i czas leciały bardzo szybko. Po przekroczeniu pewnej bariery czasowej zmęczenie jest na jednakowym poziomie i po prostu pokonuje się kolejne kilometry. Nie da się ukryć, że te właśnie kilometry mocno zaczynają być odczuwalne w nogach. Tym bardziej jak na drodze wyrasta kolejne trudne podejście jak pod górę „Pod Ptasznikiem (705m.n.p.m). Potem czekał nas długi odcinek zbiegu, po którym dobiegliśmy do przełęczy Kłodzkiej. To właśnie tam na 53km czekał na nas wóz techniczny z upragnionymi pomarańczami, truskawkami, bananami i smaczną Coca-Colą. Kiedy my zaczęliśmy uzupełniać kalorie to „Warszawiacy” zbierali się do dalszej drogi. Po dłuższej chwili my również wyruszyliśmy na niebieski szlak, który doprowadzić miał nas do przełęczy Łaszczowa. Jednak zanim tam dotarliśmy musieliśmy wdrapać się na Górę Kłodzką. Na odcinku 3 kilometrów mieliśmy do pokonania około 250 metrów przewyższenia. Później już tylko same zbiegi i krótkie podbiegi, po których dotarliśmy do przełęczy Łaszczowa. Tam czekali na nas znajomi, którzy przygotowali niesamowicie smaczną i pożywną zupę. Oprócz tego mieliśmy możliwość podsuszyć nasze rzeczy przy ognisku. Dzięki tak miłej atmosferze na trasę powróciliśmy dopiero po 30 minutach, co w znaczący sposób wydłużyło dystans do pierwszej grupy. Po obfitym obiedzie czekał nas niebywale długi zbieg do Barda. To właśnie ten zbieg wpłynął destrukcyjnie na moje nogi. Na odcinku 7km mieliśmy do zbiegnięcia aż 516 metrów. Tym bardziej zbieg z góry Kalwaria, dał się we znaki.Tym sposobem dotarliśmy do Hotelu Bardo po 10 godzinach od startu pokonując około 64km. W związku ze znaczącym obciążeniem mięśni czworogłowych świadomie podjąłem decyzje o rezygnacji. Natomiast Przemek zaparcie wyruszył w dalszą część trasy. Kolejny punkt do jakiego miał dotrzeć to przełęcz w Srebrnej Górze, która oddalona jest o około 20km od Barda. To właśnie był kolejny powód dlaczego zrezygnowałem. Byłem świadomy, że odcinek 20km może w sposób inwazyjny wpłynąć na moje nogi. A tak cieszę się z pokonanego dystansu nie odnosząc żadnej kontuzji.
Uważam, że Bieg Kreta to fenomenalna impreza, która ściągnęła pasjonatów biegania. Trzeba przyznać, że zarówno formuła biegu jak i trasa są bardzo wymagające. Każdy z zawodników musiał dobrze przygotować się logistycznie czyli zabrać odpowiednią ilość jedzenia czy picia. Oprócz tego każdy musiał być bardzo dobrze zapoznanym z trasą. Niestety były momenty, w których można było zgubić szlak i trzeba było dołożyć trochę kilometrów. Od startu do mety trzeba było być czujnym lub polegać na GPS. Trasa biegu jest bardzo wymagająca. Na trasie masa zbiegów oraz podbiegów pod mniejsze lub większe górki. Na całości trasy jest około 4000m podbiegów oraz około 4800m zbiegów. To pewnie dlatego bieg ukończyła tylko część zawodników. Wielkie gratulacje dla wszystkich startujących oraz dla tych co pokonali całą trasę.
Oficjalne wyniki 2. Biegu Kreta
1 Miejsce – Mateusz Czechowicz, Fraser Hirst, Michał Majkowski, Mateusz Mioduszewski i Jakub Peczsz z czasem 15:42:00 (rekord trasy a tym samym historyczne przebiegnięcie!)
2 Miejsce – Przemysław Demków czas 17:38:00
3 Miejsce – Stanisław Olbryś czas 23:09:00
Przebieg zawodów można odtworzyć za pomocą portalu trackcourse (polecam włączyć przyspieszenie na x100):
http://app.trackcourse.com/view/biegkreta2015
Mała galeria:
Warunki na trasie Przełęcz Łaszczowa- 60km (punkt żywieniowy)
Pierwsza Grupa- Przełęcz Woliborska 80km podbieg pod górę „Pod Ptasznikiem”
pomysłodawca biegu na mecie!
źródło: http://monksandals.com/ii-bieg-kreta-110km/
autor: Aleksander Łężniak
zdjęcia: https://www.facebook.com/events/643246299110709/
Źródło: Strona internetowa Klubu Biegacza Sobótka www.kbsobotka.pl
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ